A oto krótka historyjka:
Idziemy z autokaru do planetarium, jesteśmy już prawie na miejscu i nagle podchodzi do nas Pani i pyta czy jesteśmy z Warszawy. Zdziwieni odpowiadamy, że tak. Pani uśmiechnięta zaczyna wołać, "a który to jest P...?" (tu pada jedno z nazwisk chłopców). Przez szereg wychodzi Jerzyk. Pani zaczyna go przytulać...
Pani okazała się być ciocią-babcią Jerzyka. Stała i czekał na nas 2 godziny pod planetarium, żeby go zobaczyć (podobno jeszcze go nie widziała:D)
A na koniec dała wszystkim dzieciom batoniki!
Ależ byliśmy zaskoczeni...
I co Państwo na to??? :D
PS. Ciekawe ile Państwa szpiegów się nie ujawniło?:)
w myśl zasady, że najwyższą formą zaufania jest....?
OdpowiedzUsuńKONTROLA :-))
czyli pierwszy punkt planu kontrolingu wdrożony...jutro kolejny ;)
UsuńJestem gotowy. Zsynchronizujmy zegarki...
Usuńale tak serio to faktycznie było to pierwsze spotkanie rodzinne Jerzyka z ciocią - niestety odbyło się to poza naszą wiedzą (podejrzewamy spisek babci Jerzyka i jej siostry) - mamy nadzieję, że nie było to kłopotem dla Pszczółek
OdpowiedzUsuńByło to niezwykle miłe. Długo potem jeszcze rozmawialiśmy na temat tego spotkania! Zdarzenie niecodzienne!
UsuńCzyli wychodzi na to, że przyczyniamy się do zacieśniania rodzinnych więzów:D
Świat jest mały a dzieci na pewno były z tego spotkania zadowolone - w końcu dostały batoniki :D
OdpowiedzUsuń-Mama Nikolki